Jak zginęła Amelia Earhart? | 188. KRYMINATORIUM

Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin
Share on facebook
Share on google
Share on twitter
Share on linkedin

Amelia Earhart była pionierką amerykańskiego lotnictwa i pierwszą kobietą, która samotnie przeleciała nad Atlantykiem. Ustanowiła wiele rekordów i do dziś uważana jest za jedną z najodważniejszych kobiet w historii Stanów Zjednoczonych. Jej ostatni lot od kilkudziesięciu lat pobudza wyobraźnię ludzi na całym świecie, a jego niewyjaśnione okoliczności przyczyniły się do powstania niezliczonych teorii spiskowych. Ale czy na pewno zaginięcie Amelii jest tak wielką zagadką, za jaką się ją powszechnie uważa?

 Amelia Earhart - lotnik

Różniła się od swojej młodszej siostry, od koleżanek w szkole, od rówieśników z sąsiedztwa – Amelia Earhart. Kiedy inne dziewczynki w jej wieku bawiły się lalkami, ona wspinała się na drzewa lub – jeśli udało jej się ukraść ojcu strzelbę – polowała na szczury. W zamkniętym pudełku, które trzymała pod swoim łóżkiem, kolekcjonowała ćmy, świerszcze, a nawet ropuchy.

Jej rodzice doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że Amelia nigdy nie będzie typową gospodynią domową i nie odnajdzie się w roli idealnej żony i matki. Nie do końca im się to podobało, ponieważ w pierwszej dekadzie XX wieku rolę kobiet i mężczyzn były jasno wyznaczone, a każde odstępstwo od normy spotykało się nie tylko z ostrą krytyką społeczeństwa.

Jednak pochodzący z Kansas Edwin i Amy Earhart byli bardziej tolerancyjni niż inni ówcześni rodzice. Przymykali oko na to, że mała Amelia zamiast wchodzić do domu drzwiami wolała się wdrapywać przez okno. Że wbrew sprzeciwom babci, dziewczynka wolała nosić chłopięce spodnie i buty. Pozwalali Amelii niemal na wszystko, co czasami kończyło się dla dziewczynki dość boleśnie. Tak jak wtedy, gdy 7-latka namówiła swojego wujka, aby ten wybudował na dachu stodoły konstrukcję mającą imitować tor kolejki górskiej. Amelia widziała taką w jednym z lunaparków i od razu zapragnęła mieć podobną.

Amelia Earhart portret dziecięcy  Za wagonik służyła jej stara, drewniana skrzynka. Już pierwsza przejażdżka zakończyła się nie tak, jak powinna. Skrzynka z siedzącą w środku Amelią wypadła ze swojego toru i ślizgiem opuściła dach stodoły. Po latach Amelia przyznała, że właśnie wtedy – będąc w powietrzu – po raz pierwszy poczuła ten specyficzny rodzaj radości, który później towarzyszył jej za każdym razem, gdy siedziała za sterami samolotu.

Kłopoty finansowe rodziny sprawiły, że Edwin często zmieniał pracę, a co za tym szło – miejsce zamieszkania. Nastoletnia Amelia Earhart zjeździła z rodzicami kilka stanów, by w roku 1918 wylądować w kanadyjskim Toronto. Tam zastał ją wybuch pandemii grypy hiszpanki. Wtedy 19-latka zgłosiła się jako wolontariuszka do szpitala wojskowego. Pomagała pielęgniarkom w opiece nad chorymi, ale wkrótce sama została jedną z pacjentek. Zachorowała na zapalenie płuc oraz zatok szczękowych. Te choroby będą jej towarzyszyć – z większym lub mniejszym nasileniem – do końca życia.

 

Amelia Earhart pierwszy raz na lotnisku

Rok później otrzymała od ojca prezent gwiazdkowy, który na zawsze odmienił jej życie. W tym czasie rodzina mieszkała już w Long Beach, w Kalifornii. Tam Edwin Earhart pracował jako złota rączka na lotnisku. Wiedząc jak bardzo jego córka była zafascynowana awiacją, 25 grudnia postanowił zabrać ją ze sobą do pracy. Właśnie tego dnia lotnisko oferowało odwiedzającym możliwość odbycia krótkiego, zaledwie 10-minutowego lotu za jedyne 10 dolców. Cena dość wysoka, bo dokładnie tyle Edwin zarabiał w tydzień, ale czego się nie robi, aby spełnić marzenia własnego dziecka.

Ta droga atrakcja na zawsze odmieniła jej życie. Kiedy Amelia znalazła się na wysokości stu metrów nad ziemią – wiedziała już, że tylko to chce w życiu robić. Że chce latać. Wracając wieczorem do domu podjęła decydującą decyzję. Postanowiła nauczyć się pilotowania samolotu.

Aby uzbierać na lekcje latania Amelia zaczęła wkrótce pracować na kilku stanowiskach równocześnie. Była fotografem, stenografem w firmie telekomunikacyjnej oraz kierowcą ciężarówki. Na odbycie całego kursu potrzebowała około tysiąca dolarów, czyli równowartość dzisiejszych ponad sześciu tysięcy dolarów. Dokładnie tyle, ile wówczas jej ociec mógł zarobić w ciągu dwóch lat. Pomogła jej matka. Dołożyła córce blisko połowę potrzebnej kwoty z pieniędzy, które odziedziczyła po zmarłej babci Amelii.

 

Pierwszy, własny samolot

Pół roku po rozpoczęciu kursu Amelia kupiła jaskrawożółty dwupłatowiec, który nazwała „kanarkiem”. Na tej właśnie maszynie – w październiku 1922 roku – wzniosła się na wysokość 4300 metrów, ustanawiając tym samym nowy rekord świata wśród kobiet-pilotów. 15 maja 1923 roku Amelia Earhart została szesnastą kobietą w Stanach Zjednoczonych, która otrzymała licencję pilota.

Amelia wciąż była uzależniona finansowo od swoich rodziców, ale im wiodło się coraz gorzej. Złe inwestycje jej ojca bardzo uszczupliły rodzinny majątek. Spadek po babci w końcu się wyczerpał, a państwo Earhart w poszukiwaniu pracy przenieśli się do Bostonu. Tam Amelia podjęła pracę nauczycielki oraz pracownicy socjalnej. Sprzedała „kanarka”. W zamian kupiła samochód. Wciąż jednak żywo interesowała się lotnictwem. Zapisała się do Amerykańskiego Towarzystwa Aeronautycznego i po pewnym czasie została w nim wybrana na funkcję wiceprezesa. Na pewno pomogły jej w tym duże datki, jakie przekazywała na działalność stowarzyszenia.

W roku 1927 była już przedstawicielem handlowym bostońskiego oddziału firmy produkującej samoloty Kinner. Pisała artykuły prasowe poświęcone sprawom lotnictwa oraz brała udział w planowaniu założenia organizacji dla lotników. Jej lokalna sława rosła i coraz częściej nazwisko Earhart trafiało na pierwsze strony gazet.

Pasażerka?

Po udanym locie Charlesa Lindbergha przez Atlantyk w roku 1927, w Ameryce pojawiły się głosy, że nadszedł już czas, aby tego samego dokonała pierwsza kobieta. Wybór padł na sławną wówczas pilotkę Amy Guest, ale kobieta ostatecznie wycofała się z tego wydarzenia. Cały wyczyn uznała za zbyt niebezpieczny i zaproponowała znalezienie innej kobiety z odpowiednim wizerunkiem. W kwietniu 1928 roku zadzwonił telefon Amelii. Głos po drugiej stronie słuchawki nie zamierzał niczego wyjaśniać ani niczego tłumaczyć. Po prostu zapytał wprost – czy chciałaby przelecieć przez Atlantyk.

Zgodziła się bez namysłu, choć dopiero później dowiedziała się, że to nie ona miała pilotować samolot. Jej rola polegała jedynie na byciu pasażerką i prowadzeniu dziennika lotu. Pomimo rozczarowania Amelia nie wycofała się. Choć swoją rolę w tym locie nazwała później „byciem bagażem jak worek ziemniaków” – to przed nią żadna inna kobieta nie przeleciała nad Atlantykiem.

Za sterami samolotu siedział doświadczony pilot Wilmer Stultz, ale po ich wylądowaniu w Europie to właśnie Amelia została okrzyknięta bohaterką narodową. Na jej cześć zorganizowano paradę na ulicach Nowego Jorku. Dziennikarze ustawiali się w kolejce po wywiad. Amelia Earhart została celebrytką nazywaną przez prasę „Powietrzną Królową”, a dziennikarze porównywali ją do samego Lindbergha. 

 

Amelia Earhart za sterami samolotu

Przez następne lata jej gwiazda nie gasła. Biła kolejne kobiece rekordy związane z lataniem. Wykładała na uniwersytecie oraz wyszła za mąż za dziennikarza i wydawcę George’a Putnama, który umiejętnie prowadził jej karierę i dbał o medialny wizerunek. Nie zamierzała być jednak przykładną żoną, co jasno dała mu do zrozumieniu w dniu ślubu.

Ambicja i pragnienie przeżycia kolejnych przygód pchały Amelię w stronę kolejnych wyzwań. W roku 1932 znów przeleciała przez Atlantyk – jednak tym razem sama, co było przełomowym wyczynem. Lądując na jednym z pastwisk w Irlandii Północnej osiągnęła szczyt swojej popularności. 

Napisała książkę, a prezydent USA zaprosił ją do Białego Domu i uhonorował medalem. Miała sławę, wielkie pieniądze i wysoką pozycję, czyli to wszystko, o czym inne – nie tylko amerykańskie – kobiety mogły jedynie pomarzyć. Ale dla Amelii Earhart to było stanowczo za mało. Pragnęła czegoś więcej i już wkrótce jasno określiła swój kolejny cel.

Samotny lot Amelii Earhart

Amelia Earhart - zdjęcie portretZamierzała odbyć lot dookoła świata. Choć już wcześniej tego dokonano, to jednak Amelia zamierzała zrobić to zupełnie inaczej. Chciała polecieć możliwie najdłuższą trasą – trzymając się blisko równika. Oznaczało to przemierzenie 47 tysięcy kilometrów z kilkunastoma postojami. Do tej pory takiej trasy nie pokonał jeszcze nikt, nawet mężczyzna.

Aby tego dokonać, potrzebowała specjalnej maszyny. W tym celu zmodyfikowano dwusilnikowy, śmigłowy samolot pasażerski Lockhead Elektra o całkowicie metalowej konstrukcji – jeden z najnowocześniejszych wówczas samolotów na świecie. Na swój pokład mógł zabrać dziesięć osób oraz dwóch członków załogi

Ale Amelia nie potrzebowała pasażerów. Dlatego wymontowano z niego wszystkie fotele oraz inne elementy wyposażenia, które nie były absolutnie niezbędne do lotu. W te miejsca zamontowano dodatkowe zbiorniki paliwa. Łącznie Elektra mogła zabrać ze sobą blisko 4200 litrów paliwa, co wystarczało na pokonanie trasy liczącej około 4 tysięcy kilometrów. Konstruktorzy maszyny żartowali, nazywając samolot „latającą stacją benzynową”.

Amelia Earhart osobiście wybrała drugiego pilota. Był nim Fred Noonan – jeden z najlepszych ówczesnych nawigatorów. Miał on doświadczenie zarówno w nawigacji morskiej, jak i lądowej. 

Amelia Earhart na lotnisku

Międzylądowania w celu uzupełnienia paliwa wyznaczono tak, aby maksymalnie wykorzystać zasięg, jaki Elektra mogła przelecieć – a więc nie mniej niż trzy i pół tysiąca kilometrów. Lecąc nad lądem, nie stanowiło to większego problemu. Samolot posadzić można było praktycznie w każdym miejscu nadającym się na lądowanie. Największym wyzwaniem było jednak pokonanie Pacyfiku. 11 tysięcy kilometrów wody, wśród której tylko kilka zagubionych na oceanie wysp nadawało się do tego, aby Elektra mogła bezpiecznie wylądować.

Wymuszało to na nawigatorach konieczność zlokalizowania tych wysp z dokładnością do kilkudziesięciu kilometrów. Nie było wtedy miejsca na jakąkolwiek pomyłkę, zwłaszcza jeśli paliwo w samolocie było ściśle wyliczone. Dodatkowo całą sprawę utrudniał fakt, że nawet najlepsi piloci czasami mylili cień rzucany na wodę przez chmury z małymi wyspami.

Dookoła świata

Pierwsza próba lotu dookoła świata rozpoczęła się w marcu 1937 roku. Już pierwszy odcinek trasy – z Kalifornii na Hawaje – niósł ze sobą problemy techniczne. Usterki szybko naprawiono, ale Amelia startując z lotniska w Honolulu rozbiła Elektrę. Trasę zmieniono i dwa miesiące później naprawiona Elektra z Amelią Earhart i Fredem Noonanem na pokładzie – zamiast na Zachód – odleciała na Wschód, z Kalifornii do Miami

W dalszą drogę wyruszyli 1 czerwca. Po lądowaniach w Ameryce Południowej, Afryce i na Półwyspie Indyjskim wyprawa dotarła do miasta Lae w Nowej Gwinei. Amelia miała wtedy za sobą ponad 35 tysięcy przelecianych kilometrów. Stanowiły one łatwiejszą część całej podróży. Przed pilotami pozostał jeszcze najtrudniejszy odcinek – 11 tysięcy kilometrów przez Pacyfik, na którym trzeba było wylądować dwa razy – raz na wyspie Howland, później na Hawajach.

2 lipca 1937 roku wypełniona niemal po brzegi Elektra rozpędziła się na błotnistym pasie startowym, a następnie wzbiła w powietrze. Po 13 godzinach dość spokojnego lotu Amelia po raz pierwszy nawiązała łączność radiową.  Aby to było w ogóle możliwe amerykańska Straż Przybrzeżna wysłała w okolicę Wyspy Howland swój kuter Itasca, który miał pomóc pilotom w razie jakichkolwiek kłopotów ze zlokalizowaniem wyspy.

Amelia Earhart w kabinie pilota

 

Gdzie jest Amelia Earhart?

O godzinie 15:00 czasu lokalnego Amelia Earhart zakomunikowała, że zmuszona jest obniżyć wysokość z powodu gęstych chmur utrudniających widoczność. Itasca rozpoczął wysyłanie sygnałów radiowych, jednak z powodu do dziś nieustalonych problemów technicznych załoga Elektry nie była w stanie ich wykorzystać.

Wraz ze zbliżaniem się samolotu do wyspy, załoga kutra odbierała coraz silniejsze meldunki z Elektry, jednak na nic na świecie nie mogła namierzyć maszyny. Nad ranem następnego dnia siła tych sygnałów zaczęła słabnąć z powodu pogorszającej się pogody. Kwadrans po godzinie 6:00 Amelia w przerywanym połączeniu oznajmiła, że powinni być około trzystu kilometrów od wyspy. W tym momencie radiooperator z kutra powinien już mieć możliwość dostrojenia swojego systemu radionamierzania do częstotliwości Elektry. Po kilku nieudanych próbach zdał sobie sprawę, że nie może tego zrobić, a wina leżała po stronie nadlatującej w ich kierunku maszyny.

Niedługo później meldunki Amelii stawały się coraz bardziej dramatyczne. O 6:45 oszacowała, że znajdują się około 160 kilometrów od celu, ale nie była pewna czy lecą w dobrym kierunku. Wciąż prosiła o wysłanie sygnałów radiowych. Nie wiedziała, że były one bez przerwy emitowane od dłuższego czasu. Po prostu z jakiegoś powodu Elektra nie mogła ich podebrać. Wpół do ósmej rano kuter odebrał meldunek o tym, że Elektrze pozostało paliwa zaledwie na pół godziny lotu.

Dwie minuty przed ósmą Amelia zakomunikowała, że nie słyszy załogi kutra i nie może namierzyć ich sygnałów. Siła tej transmisji wskazywała, że samolot znajduje się w odległości zaledwie kilkudziesięciu kilometrów od Itaski. I był to ostatni sygnał, jaki kiedykolwiek odebrano z pokładu Elektry. Potem nastała głucha cisza…

 

Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Gdzie podział się samolot? Amelia Earhart przeżyła czy zginęła w katastrofie lotniczej? O tym w 188 odcinku KRYMINATORIUM! Materiał jest już dostępny w serwisach podcastowych.

Ominął Cię poprzedni odcinek o głośnej sprawie z Warszawy? – zajrzyj tutaj

 

Słuchaj podcastów na: