Zaginięcie 17-letniej Marty w Sewilli stało się początkiem jednak z najbardziej zagmatwanych spraw w kryminalnej historii Hiszpanii. Błędy popełnione przez policję oraz nieustanne zmiany zeznań podejrzanych sprawiły, że detektywi stanęli przed najtrudniejszym zadaniem w swojej dotychczasowej karierze. Bardzo długo wydawało się, że na odkryciu prawdy zależało wyłącznie rodzinie zaginionej nastolatki.
Marta del Castillo
24 stycznia 2009 roku – choć była to sobota – Marta del Castillo wstała bardzo wcześnie. Od samego rana pomagała mamie w domowych obowiązkach. Sprzątała, zmieniała pościel i robiła pranie. Jej rodzina zapamiętała ogromne podekscytowanie Marty, które nie opuszczało praktycznie jej od chwili, gdy tylko się obudziła. Jej radość związana była z wieczornymi planami 17-latki. Była ona umówiona z przyjaciółmi w pobliskim centrum handlowym. Nie mogła się już doczekać spotkania z nimi.
Po obiedzie Marta postanowiła odpocząć w swoim pokoju. Oczywiście obowiązkowo z telefonem w ręku. Wrzuciła kilka fotek na social media. Słuchała swojej ulubionej muzyki. W międzyczasie rozmawiała na czacie z przyjaciółką. Gdy tylko zaczęła się przygotowywać do wyjścia – w mieszkaniu zadzwonił domofon. Tylko Marta wiedziała, kto przyszedł.
Jej matka nie była zadowolona, kiedy dowiedziała się, że tym gościem był 19-letni Miguel Carcaño – były chłopak Marty. Para była ze sobą zaledwie półtora miesiąca. Miguel nigdy nie przypadł do gustu rodzicom dziewczyny.
„Uważali go za lenia i obiboka. Nie podobało im się podejrzane towarzystwo, z którym się zadawał. Nic więc dziwnego, że poczuli sporą ulgę, gdy tuż po Bożym Narodzeniu Marta oznajmiła im, że z nim zerwała. Choć była w nim szaleńczo zakochana – z czasem zaczęła się go po prostu bać”
Raz nawet zwierzyła się swojej najlepszej przyjaciółce, że od pewnego czasu 19-latek stał się bardzo zazdrosny, a przy tym ogromnie apodyktyczny.
Rozmowa z chłopakiem
Wychodząc z domu Marta powiedziała mamie, że musi z nim porozmawiać i raz na zawsze coś wyjaśnić. Więcej szczegółów obiecała zdradzić zaraz po swoim powrocie. Pół godziny później na rozmawiającą parę natknął się ojciec Marty.
„Wracałem właśnie po pracy do domu z zakupami. Było mniej więcej wpół do szóstej. Moja córka stała w drzwiach i rozmawiała z tym chłopakiem. Tuż obok stał jego skuter. Zanim wszedłem do bloku, oznajmiłem Marcie, że nie chcę, aby nim jeździła. To jedyne, co jej wtedy powiedziałem.” – mówił ojciec Marty
Gdy wybiła godzina 21:00, a 17-latka wciąż nie wróciła – matka postanowiła do niej zadzwonić. Czyżby jej córka zmieniła swoje wieczorne plany, z powodu których była tak podekscytowana? Przecież to byłoby do niej zupełnie niepodobne. A może poszła na spotkanie z przyjaciółmi prosto po zakończonej rozmowie z Miguelem? Wychodząc z domu nie zabrała ani swojego portfela, ani torebki. Zostawiła również ładowarkę od telefonu. Bez tych rzeczy na pewno nie oddaliłaby się zbyt daleko.
„Dokładnie” o północy
Nawet jeśli wcześniej z jakiegoś powodu zdarzało się Marcie zasiedzieć u znajomych – zawsze dzwoniła wieczorem do rodziców, ponieważ wiedziała, że się o nią martwią. Jednak w sobotę nie zadzwoniła. Kolejne próby połączenia się z nastolatką, kończyły się fiaskiem. Jej komórka była wyłączona lub znajdowała się poza zasięgiem sieci. Od razu włączała się poczta głosowa. Podobnie o godzinie 22:00 i 22:30. To właśnie po tej ostatniej próbie Antonio – ojciec Marty del Castillo – powiedział do swojej żony Evy, że coś mu tu nie gra. Że coś musiało się stać.
Mama dziewczyny zaczęła obdzwaniać przyjaciół swojej córki. Nikt jej nie widział tego wieczoru. Nikt nie wiedział, gdzie mogła być. Ktoś podał Evie dwa numery do Miguela. Pod żadnym nie odbierał. Zaalarmowana przyjaciółka Marty przesłała rodzinie numer do Samuela – najlepszego przyjaciela Miguela. On odebrał od razu. Eva powiedziała mu, że jej córka nie wróciła do domu, a ostatni raz była widziana właśnie z Miguelem.
Samuel stwierdził, że chwilę wcześniej 19-latek zadzwonił do niego. Nie powiedział mu co prawda, gdzie się obecnie znajduje, ale oznajmił, że spotkał się z Martą, którą odstawił pod jej blok dokładnie o PÓŁNOCY. Gdy Eva powtórzyła treść rozmowy swojemu mężowi – Antonio spojrzał na nią ze zdziwieniem. Przecież jeszcze nie wybiła północ! Pokazał jej swój zegarek. 23:05. Do północy, o której wspomniał Samuel, brakowało prawie całej godziny…
Miguel
Po bezowocnym sprawdzeniu szpitali, kwadrans przed pierwszą w nocy Antonio pojawił się na ulicy Leona 13-tego. Nie bez powodu. To właśnie tam – na parterze bloku, przed którym zaparkował ojciec Marty – mieszkał Miguel. Podchodząc do zakratowanego okna wciąż miał nadzieję, że może właśnie w tym miejscu odnajdzie córkę. Wewnątrz panowała jednak ciemność, a rolety były opuszczone. Zastukał w szybę. Raz, drugi, trzeci. I nic. Światło się nie zapaliło, a roleta nawet nie drgnęła. Wyglądało na to, że w mieszkaniu, w których Miguel mieszkał razem ze swoim starszym przyrodnim bratem Javierem nikogo nie było.
Zanim Antonio wrócił do domu, jego żonie udało się zdobyć kolejne numery telefonów. Okazało się, że były chłopak Marty miał co najmniej sześć komórek. Eva wybrała jeden z nich. I Miguel odebrał. Kobieta przedstawiła się. Powiedziała, że jej córka po spotkaniu z nim nie wróciła do domu. Usłyszała, jak 19-latek beznamiętnym głosem przedstawił dokładnie tę samą wersję, którą wcześniej usłyszała od Samuela. Że owszem, rozmawiali – a nawet pojeździli trochę po okolicy – ale około północy zostawił Martę del Castillo przy szklarzu przy jej bloku.
Nic więcej nie wiedział, bo odjechał, zanim dziewczyna weszła do klatki schodowej. Eva wściekła się. Stanowczym tonem zapewniła chłopaka, że jeśli jej córka szybko się nie odnajdzie, to naślę na niego policję. W odpowiedzi – Miguel po prostu rozłączył się bez słowa. Po tym telefonie rodzina rozpoczęła poszukiwania. Pomagało w nich wielu znajomych zaginionej dziewczyny. Kilkuosobowe grupki jeździły po całej Sewilli. Rozwieszali plakaty ze zdjęciem. Sprawdzali parki i dyskoteki. Nic.
Znamienny zapach
O piątej nad ranem Antonio znów przyjechał na ulicę Leona 13-tego. Towarzyszyło mu kilka innych osób biorących udział w poszukiwaniach. Rolety nadal były zasłonięte, ale przed blokiem stał skuter Miguela – chłopak musiał być więc w domu, choć nadal nie odbierał żadnych telefonów. Drzwi otworzył im Javier. Zaprosił wszystkich do środka. W przedpokoju stał Miguel. Miał spuszczoną głowę, a wzrok wbity w podłogę. Milczał jak grób, gdy ojciec Marty del Castillo zadawał mu kolejne pytania. Gdzie ona jest? Gdzie ją zostawił? O której?
Zamiast 19-latka – na wszystkie pytania odpowiadał jego brat. I przedstawił wersję, którą wszyscy dobrze już znali. Około północy para rozstała się przed szklarzem, kilka metrów od domu dziewczyny. Zachowanie Miguela, od razu wydało się bardzo podejrzane. Dlaczego zamiast niego, odzywał się Javier. Dlaczego chłopak ani razu nie spojrzał na żadnego ze swoich gości? Było coś jeszcze – znacznie bardziej złowieszczego niż utrata mowy Miguela.
Od razu po wejściu do mieszkania wszystkich uderzył bardzo silny zapach środków czyszczących. Zwłaszcza wybielacza. Tak, jakby gruntowne sprzątanie zakończyło się dosłownie przed chwilą.
Wracając do samochodu Antonio kolejny raz powtórzył, że coś tu nie gra. I wszyscy jego towarzysze się z nim zgodzili. Kto i dlaczego sprząta tak intensywnie o piątej nad ranem? No właśnie… Żeby się o tym przekonać – posłuchaj Kryminatorium – odcinek 214.
A jeśli chcesz sprawdzić o czym był poprzedni odcinek – kliknij tutaj.