Paśnikowie grasują na dworcu | #86 MORDERCY Z POLSKI

8 kwietnia 1922 r. Kurier Częstochowski poinformował swoich czytelników o początkach procesu przeciwko pewnemu małżeństwu z Warszawy. O czynach tej pary donosiły wszystkie ogólnopolskie dzienniki… Czemu dokładnie zawdzięczali swoją złą sławę? Cofnijmy się do początku roku 1922.

Trupy przy torach

W lutym tego roku przy torach kolejowych w Błoniu znaleziono zwłoki kobiety w wieku około 21 lat. Na jej ciele pozostały jedynie koszula i pończochy. Na szyi widniał ślad szerokiej pręgi, co wskazywało na śmierć spowodowaną uduszeniem szerokim paskiem. Po przewiezieniu zwłok do zakładu medycyny sądowej ujawniono, że kobieta przed śmiercią została zgwałcona. Odnotowano silny obrzęk mózgu i przecięcie zębami języka w trzech miejscach.

Ze względu na brak pełnego ubioru denatki stwierdzono, że było to dodatkowo morderstwo na tle rabunkowym, chociaż motyw ten mógł zostać spreparowany przez sprawcę, w celu śledztwa. Kobieta nie posiadała przy sobie żadnych dokumentów, co sprawiało dużą trudność w ustaleniu jej tożsamości.

W okolicach Warszawy, przeważnie w pobliżu torów kolejowych niemal co kilka dni znajdowano zwłoki kobiet. Były to zwłoki młodych dziewcząt, lecz ujawniono także dwa trupy starszych kobiet

Śledczy szybko musieli odnaleźć odpowiedź na pytanie: czy działał tu jeden sprawca, czy może za zbrodniami, do których doszło w krótkim odstępie czasu, stały różne osoby?

Podejrzewano, że zamordowane kobiety mogły pochodzić ze środowiska emigrantów, ponieważ Warszawa w tym czasie była centrum przepływu fali emigracji. Na dworcach panował tłok, a ludzie przejeżdżali z jednych krajów do drugich, w celach zarobkowych. W takich okolicznościach nie trudno było o wyłowienie jakiejś zagubionej kobiety…

Przez kilka dni obserwacje były bezskuteczne. Przez dworzec przepływały tłumy ludzi. | fot. facebook.com/echozyrardowa

W podróży za lepszym życiem

Śledczym udaje się dotrzeć do Michaliny Matwiejew, która przyznaje, że kilka dni wcześniej zaginęła jej koleżanka, Maria Mróz. Celem podróży Marii była Kanada, gdzie osiadła jej rodzina. Ponieważ jej wyjazd się przeciągał, musiała zacząć się rozglądać nad jakąś tymczasową pracą.

W taki sposób trafiła na Józefę Paśnikową, która zapoznała ją ze swoim mężem, podającym się za zamożnego gospodarza. Ten szukał dodatkowej pary rąk do pomocy. Oferował świetne warunki, także Maria niewiele myśląc, zgodziła się na propozycję Paśników. Ich gospodarstwo miało znajdować się pod Warszawą. Od tego czasu słuch o Marii zaginął.

Michalina Matwiejew została przewieziona do prosektorium, gdzie miała zidentyfikować ciało zamordowanej. Od razu ją rozpoznała. Nie miała najmniejszych wątpliwości, że to właśnie ta dziewczyna miała wyjechać do Kanady, a w międzyczasie zatrudniła się u Paśników.

Dobry gospodarz

Śledczy postanowili zastawić pułapkę na parę kręcącą się często przy dworcu. I chociaż początkowo obserwacje były bezskuteczne, w końcu udało się dopaść podejrzane małżeństwo.

Józef Paśnik pewnego dnia krążył po dworcu tak, jakby kogoś szukał. Za nim szła jego żona, Józefa. Śledczy jeszcze przez chwilę obserwowali tę dwójkę. Czekali na dobry moment, by ich zatrzymać.

Paśnik od razu przyznał się do morderstwa Marii Mróz. Mówił, że pojechali w stronę Płochocina, a następnie, już pieszo, skierowali się do Błonia. Po drodze Paśnik zmusił dziewczynę do odbycia z nim stosunku płciowego, podczas którego na jej szyi zacisnął pasek. Nieżywą już ofiarę okradł między innymi z chustki, którą podarował swojej żonie, Józefie. Ciało porzucił, a resztę zrabowanych drobiazgów sprzedał na Kercelaku

Paśnikowie mają głos

Paśnik podczas składania wyjaśnień przyznał się aż do siedmiu morderstw dokonanych w ciągu dwóch miesięcy. Józefa brała udział w pięciu z nich. Dokładnie opisali wszystkie zbrodnie.

O aresztowaniu małżeństwa zrobiło się głośno w całym kraju. Gazety informowały o okrucieństwach, których dopuszczali się Szczepan z Józefą. Dla podbicia sprzedaży dziennikarze swoim artykułom nadawali sensacyjne tytuły takie jak „Landru znad Wisły”, „Polski Landru” czy „Landru w Warszawie”. Odwoływali się tym samym do działającego w tym samym czasie we Francji seryjnego zabójcy, Henriego Landru.

Proces Paśników
Paśnikowa podczas procesu przyznała, że w jej małżeństwie nie układało się zbyt dobrze | fot. Miesięcznik Policja, nr 1, styczeń 2012

W kwietniu 1922 roku rozpoczął się proces przeciwko mrocznemu małżeństwu.

Parę oskarżonych opisano w sposób zdecydowany. Szczepan był wysokim i przysadzistym mężczyzną, o nieogolonej i zmęczonej twarzy, z której zwisały rude wąsy. Józefa była wychudzoną i wysoką kobietą, z woskową cerą i ciemnymi oczami.

Prokurator domagał się kary śmierci dla obojga, natomiast obrona ograniczyła się tylko do zaapelowania o powtórny proces, przeprowadzony w zwykłym postępowaniu. Okolicznością łagodzącą dla oskarżonych miał być ich niski iloraz inteligencji.

Nadzieja umiera ostatnia?

Paśnikowie zostali początkowo skazani na śmierć. Jednak ich obrońcy zwrócili się jeszcze do Naczelnika Państwa z prośbą o ułaskawienie. Małżeństwo do ostatniej chwili miało nadzieję, że uda im się uniknąć zasądzonej kary.

Kiedy w sprawie ułaskawienia nie przychodziła ostateczna odpowiedź, do Paśnika przybył ksiądz, ale ten odmówił spowiedzi…

Jak ostatecznie skończyło małżeństwo Paśników? Czy udało im się uniknąć kary? Tego dowiecie się w #86 odcinku Kryminatorium!

Słuchaj podcastów na: