Każdego roku, w samych tylko Stanach Zjednoczonych, zgłaszanych jest blisko milion zaginięć. Większość osób udaje się szczęśliwie odnaleźć, jednak w ciągu ostatnich 30 lat ponad 100 tysięcy zaginęło bez wieści.
Poszukiwania zaginionych to okres wielkiego bólu i rozpaczy dla ich rodzin. Dramat ten dotyka biednych i bogatych. Ludzi anonimowych i tych, których twarze znają wszyscy. W pierwszych dniach 1994 roku doświadczyło tego włosko-amerykańskie małżeństwo – znany i lubiany w Polsce duet muzyczny: Al Bano i Romina Power. Wtedy ich córka Ylenia zniknęła bez śladu…
Skazana na sukces
Popularny włoski piosenkarz Albano Carrisi i jego młoda żona, Amerykanka Romina Power pierwszego dziecka doczekali się w roku 1970. Ylenia Maria Sole Carrisi od najmłodszych lat skazana była na sukces.
Zaczęła od zagrania w filmie. Później przyszły występy w telewizji i przebój nagrany w duecie z matką. Kariera stała przed nią otworem. Jednak ona pragnęła innego życia. Medialny szum i wrzawa towarzyszyły jej niemal od dnia narodzin, a ona była tym coraz bardziej zmęczona.

W czasie studiów odkryła w sobie nową pasję – podróże. Jak najdalsze, bez zbędnego towarzystwa. Wkrótce zrealizowała swój pierwszy wielki cel. Wyposażona tylko w niewielki plecak i pamiętnik wyruszyła w świat.
W lipcu 1993 roku wylądowała w Luizjanie. W Nowym Orleanie zafascynowała się światem ubogich ulicznych grajków, którzy swoją niedolę opisywali w rytmie jazzowych kawałków. To właśnie tam poznała człowieka, który być może przyczynił się do jej tragedii.
Pod wpływem ulicznego grajka
Alexander Masakela był czarnoskórym trębaczem jazzowym, starszym od Ylenii o 30 lat. Grajek nocami skupiał wokół siebie zafascynowanych nim ludzi, którzy widzieli w trębaczu swojego guru. W stworzonej przez niego sekcie swoje miejsce odnalazła również Ylenia.
Dziewczyna broniła swojego guru, lecz Al Bano od początku miał złe przeczucia. Po powrocie do Włoch Ylenia popadła w konflikt z ojcem.
Ylenia Carrisi, wbrew rodzinie, postawiła na swoim w październiku 1993 roku. Sprzedała wszystkie swoje rzeczy i opuściła Europę. Zamieszkała w Belize. Następnie przeniosła się do Nowego Orleanu.
Ostatni telefon

Ylenia postanowiła zakopać topór wojenny. 1 stycznia 1994 zadzwoniła do swoich rodziców z życzeniami noworocznymi. Była dziwnie pobudzona i rozkojarzona, mimo to jej rozmowa z matką przebiegła w przyjaznej atmosferze.
Trzy tygodnie później rodzice Ylenii ponownie odebrali telefon z Nowego Orleanu. Tym razem z informacją o zaginięciu ich córki.
Zdruzgotani rodzice natychmiast odwołali wszystkie swoje koncerty i pierwszym możliwym samolotem udali się do Stanów Zjednoczonych. Zameldowali się w Nowym Orleanie, gdzie czynnie brali udział w dochodzeniu mającym wyjaśnić, co stało się z ich córką.
Nadzieja na odnalezienie jej żywej malała jednak z każdym kolejnym dniem. Na jaw zaczęły wychodzić fakty z życia ich córki, o których do tej pory nie mieli pojęcia…
„I tak należę do wody”
Policja najpierw musiała ustalić, jak wyglądały ostatnie dni zaginionej. Ylenia ostatni raz widziana była 6 stycznia przez właścicielkę hotelu, w którym mieszkała.
Alexander Masakela przebywał w hotelu do 14 stycznia. Tego dnia pokazał się w recepcji pierwszy raz od czasu zaginięcia Ylenii. Próbował wymeldować obojga z hotelu, używając w tym celu paszportu swojej towarzyszki. Policjanci od tego momentu mieli mężczyznę na oku.
Ważne okazały się zeznania strażnika, który zauważył 6 stycznia w nocy pewną kobietę siedzącą na pomoście nad rzeką. Mężczyzna zwrócił jej uwagę, że nie powinna tam przebywać, jednak dziewczyna odpowiedziała tylko:
To nie ma już żadnego znaczenia… I tak należę do wody…
Kobieta wskoczyła do wody i nigdy więcej jej nie widziano.

Wiara przeciw rozsądkowi
Strażnik został poproszony o przyjrzenie się zdjęciom kobiet uznanych za zaginione. Bez cienia wątpliwości wskazał fotografię przedstawiającą 24-letnią Ylenię Carrisi. To ta kobieta wskoczyła do rzeki. Ciała nigdy nie odnaleziono.
Matka dziewczyny wierzyła, że córka na pewno żyje. Że podczas śledztwa popełniono szereg błędów i Ylenię uda się jeszcze odnaleźć.
Żyjąc złudzeniami
Krótko przed powrotem duetu do Włoch, policja aresztowała Alexandra Masakelę pod zarzutem pobicia swojej partnerki oraz sprzedaży narkotyków. Wskutek błędów popełnionych przez organy ścigania mężczyzna został jednak wypuszczony z aresztu. Szybko opuścił Stany Zjednoczone.
W mediach pojawiało się coraz więcej teorii na temat zaginięcia Ylenii. Jedne były prawdopodobne, inne wręcz absurdalne. Dziennikarze co chwilę wpadali na nowy trop. Policja zajmowała się każdym zgłoszonym przypadkiem, jednak wszelkie próby rozwikłania tej zagadki kończyły się fiaskiem.
Nadzieja umiera ostatnia
Włoski piosenkarz, który nigdy nie ukrywał swojej głębokiej wiary w Boga, chciał móc w końcu godnie pożegnać swoją córkę. Pragnął, by Ylenia miała swój grób, na którym mógłby zapalić jej symboliczny znicz.
Matka nigdy się nie poddała. Swoją szansę na odlezienie córki wykorzystała także w Polsce. W grudniu 2018 roku, dwa tygodnie przed ich sylwestrowym koncertem w Zakopanem Romina, za namową swojej przyjaciółki skontaktowała się ze znanym jasnowidzem z Człuchowa – Krzysztofem Jackowskim.
Czego się od niego dowiedziała? Czy jest jeszcze szansa na odnalezienie Ylenii całej i zdrowej? Po więcej szczegółów zapraszamy do #87 odcinka Kryminatorium!