Wycinał oczy na pamiątkę – Eyeball Killer | 244. GŁOŚNE ZBRODNIE

Ciała kolejnych martwych prostytutek odnajdywane przez policję w Dallas w Teksasie na początku lat 90 ubiegłego wieku z pozoru nie różniły się niczym od tysięcy innych ofiar zabójstw. Dopiero ich sekcje zwłok wykazały, że tajemniczy zabójca brutalnie je okaleczał. Zabierając ze sobą makabryczne pamiątki. Opinia publiczna nazwała go rzeźnikiem z Dallas, a detektywi za wszelką cenę starali się schwytać tego maniaka, zanim zdąży on zaatakować ponownie.

 

Miasto zbrodni

Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku policjanci z miasta Dallas w Teksasie mieli pełne ręce roboty. Wzrost gospodarczy spowodował nagły przypływ imigrantów – głównie z Meksyku. Jako aglomeracja Dallas znalazło się wówczas w pierwszej dziesiątce amerykańskich miast z największą liczbą ludności – choć w samym Teksasie zajmowało dopiero trzecią pozycję. Rozwój miał swoją gorzką cenę. Poprawienie się wskaźników ekonomicznych sprawiło, że miasto stało się jednym z najniebezpieczniejszych miejsc do zamieszkania w Ameryce.

Kradzieże i rozboje były na porządku dziennym. Kwitł handel narkotykami. Prostytucja osiągnęła niespotykane wcześniej w Teksasie rozmiary. A co najgorsze – raporty FBI wskazywały, że pod względem liczby dokonywanych zabójstw Dallas wyprzedziło takie miasta jak Los Angeles, Nowy Jork, Chicago i Cleveland, które niemal od zawsze przodowały w tych ponurych statystykach. A z każdym kolejnym kwartałem sytuacja tylko się pogarszała.

W roku 1990 policja w Dallas odnotowała ponad 700 zabójstw, które policja określała jako dokonane z premedytacją. Oznaczało to, że każdego dnia na swojego zabójcę trafiały co najmniej dwie osoby. Tak źle w Teksasie nie było jeszcze nigdy wcześniej. Aby uzmysłowić sobie rozmiar skalę tej statystyki, dla porównania warto wspomnieć, że od 15-stu lat liczba zabójstw nie przekracza w tym mieście 200-stu rocznie.

 

Zaschnięta krew

Nic więc dziwnego, że pod koniec 1990 roku policjanci patrolujący najniebezpieczniejsze zakamarki Dallas, każdego dnia wyjeżdżali na ulicę nie z myślą, czy na swojej zmianie natrafią na porzucone zwłoki – ale kiedy je w końcu znajdą! Niektórzy z nich nazywali nawet swoje miasto „teksańskim Gotham” – nawiązując w ten sposób do metropolii z komiksów o Batmanie.

O ile jednak policjanci byli przyzwyczajeni do widoku martwych ciał, to zwykli mieszkańcy już znacznie mniej. A to głównie oni dokonywali tych przerażających odkryć. Dorośli – bardziej lub mniej – jeszcze sobie jakoś z tym radzili. Ale czasami na porzucone zwłoki natrafiały także bawiące się gdzieś w zakamarkach dzieci. I to właśnie one w czwartek 13 grudnia 1990 roku w dzielnicy Oak Cliff znalazły półnagie ciało kobiety.

– Były naprawdę przerażone. Początkowo myślały, że na ulicy leżał jakiś poplamiony farbą manekin wyrzucony z jakiegoś osiedlowego sklepiku z używaną odzieżą. Chcąc się nim pobawić, podeszły bliżej i zaczęły go ciągnąć za nogi. Wtedy okazało się, że nie był to manekin, ale ciemnowłosa biała kobieta, leżąca na plecach. Jej twarz pokrywała nie czerwona farba, ale zaschnięta krew. – relacja policjanta

O tym makabrycznym znalezisku powiadomiły rodziców, a ci – policję. Zwłoki zostały zabrane i przewiezione do biura koronera. Już podczas pierwszych oględzin na miejscu znaleziono puste opakowanie po prezerwatywie w kolorze czerwonym. Zauważono także, że ofiara miała z tyłu głowy dziurę po kuli. To, że doszło do zabójstwa, nie pozostawiało żadnych wątpliwości. Jednak obejmującym tę sprawę detektywie Johnie Westphalenie wiadomość ta nie zrobiła żadnego wrażenia. Podobnie jak to, że kobietę szybko zidentyfikowano jako 33-letnią prostytutkę Mary Lue Pratt. Zamordowana przedstawicielka najstarszego zawodu świata była przecież jego chlebem powszednim.

 

Obdukcja

Pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślał wówczas detektyw było to, że będzie to kolejne tego typu śledztwo. Prostytutki jak mało kto, narażone były przecież na podobne ryzyko. Zabójcą okaże się jej alfons lub ewentualnie jakiś klient, bardzo niezadowolony z jakości jej usług lub zbyt wygórowanej ceny. W swojej policyjnej karierze przerabiał to już dziesiątki razy. Może nawet setki – sam już nie liczył. Nie było świadków zabójstwa. Nie było żadnych śladów czy odcisków palców. Brakowało narzędzia zbrodni. Sprawcą mógł być praktycznie każdy. Nic nowego.

Ostatecznie, gdyby nie udało się znaleźć zabójcy – przypadek trafi do szuflady z napisem „NIEWYJAŚNIONE”. Kolejna martwa prostytutka, którą miasto będzie musiało pochować na koszt podatnika. Kobieta, o którą nikt nie zapyta i nikt nigdy nie odwiedzi jej grobu. Podobne myśli towarzyszyły wykonującej sekcję zwłok Mary, dr Elizabeth Peacock. Tym bardziej, że badanie ciała od samego początku nie odbiegało od rutynowych wniosków. 

 

„Ślady na rękach martwej 33-latki świadczyły o jej silnym uzależnieniu od narkotyków. Została postrzelona z bliskiej odległości rewolwerem kaliber 44. Rozległe siniaki na jej twarzy i klatce piersiowej wskazywały na to, że ofiara przed śmiercią została dotkliwie pobita. Żadna z tych rzeczy nie była nowością. A cała autopsja nie różniła się od kilku setek poprzednich sekcji zwłok, które ta lekarka medycyny sądowej przeprowadziła w swojej karierze”

 

Przyczyna śmierci – Eyeball Killer

Kim był morderca pozbawiający oczu swoje ofiary?

Postrzał w głowę. Sprawa jakich wiele. Po zakończonej pracy Dr Peacock wzięła się więc sporządzenie raportu z sekcji. Wypełniając odpowiedni formularz, zaznaczała znakiem X odpowiednie pola, poświęcone dokładnemu opisowi wyglądu ofiary. Wzrost, waga, płeć, rasa, kolor włosów. Dochodząc do rubryki podpisanej jako „KOLOR OCZU” – lekarka zatrzymała się i uśmiechnęła sama do siebie. Zapomniała sprawdzić. Wróciła więc do stołu sekcyjnego. Pochyliła się nad głową martwej prostytutki. Podniosła do góry powiekę jej lewego oka. I oniemiała. 

Pomyślała, że to dziwne. Podniosła więc drugą – prawą. To samo! Lekarka pokręciła głową z niedowierzaniem i ponownie podniosła lewą powiekę. Nie! Nie przewidziało jej się! Spoglądając na rubrykę wiedziała już, że nie będzie mogła zaznaczyć odpowiedniego koloru oczu. Bo Mary… nie miała oczu. 

 

Choć może to zabrzmieć nieco makabrycznie – policjanci uznali, że ofiara miała duże szczęście w nieszczęściu, ponieważ jej oczy zostały wycięte już po śmierci. Założono więc, że dokonał tego sprawca zabójstwa. Ale kim on był? Lekarzem? Okulistą? Chirurgiem? Musiał przecież posiadać nie tylko specjalistyczną wiedzę, ale i odpowiednie umiejętności. Kim był „Eyeball killer”?

 

Odcinek 244 jest już w sieci. Znajdź go w swojej ulubionej aplikacji z podcastami!

 

Inne głośne zbrodnie:

Influencerka znika w parku narodowym

Śmierć dziewczyny z Playboya

Morderstwo na farmie Carteronów

 

Słuchaj podcastów na: