238. Skorpion | POLSKIE SPRAWY

W pierwszym kwartale 2001 roku z ręki tajemniczego zabójcy zginęło pięć osób. Jedna w Poznaniu i cztery we Wrocławiu. Ofiary zostały zastrzelone z zimną krwią we własnych mieszkaniach z pistoletu maszynowego typu Skorpion. Choć policja nie miała żadnych wiarygodnych tropów – domyślano się, że wszystkich tych zbrodni dokonał seryjny zabójca. Gdy sprawa utknęła w martwym punkcie, zdesperowani śledczy zaczęli liczyć na jakiś cud. I taki cud wkrótce się wydarzył…

 

Sylwia z Poznania

18-letnia Sylwia wynajmowała swoje mieszkanie przy ulicy Głogowskiej w Poznaniu od niedawna. Na pozór wydawała im się dość miłą młodą kobietą. A mimo to, pozostali mieszkańcy traktowali ją z wyraźną rezerwą. Oczywiście gdy mówiła im „dzień dobry” – grzecznie odpowiadali z uśmiechem na ustach. Może nawet ją lubili, bo przecież zawsze była w stosunku do nich miła. Lecz kiedy tylko znikała za drzwiami – ludzie zaczynali na jej temat plotkować.

Bacznie przyglądali jej się wszyscy. Mężczyźni zwracali głównie uwagę na jej urodę i modne stroje, które nosiła. Kobiety na fakt, że choć Sylwia mieszkała sama – praktycznie nie było dnia, a w zasadzie wieczoru – w którym nie odwiedzałby jej jakiś nieznany im mężczyzna. I choć niektóre twarze już rozpoznawali – to wciąż do drzwi 18-latki pukał ktoś nowy. 

„Młodsi, starsi, sami, z kolegą. Niektórzy wychodzili od niej po nie więcej niż godzinie. Inni zostawali do samego rano. Dość szybko dla większości mieszkańców klatki stało się jasne, że młoda dziewczyna pracowała jako prostytutka. Nic więc dziwnego, że od pewnego czasu to właśnie ten temat poruszany był najczęściej w sąsiedzkich rozmowach”

Sylwia zdawała się w ogóle nie przejmować kąśliwymi uwagami, wygłaszanymi tuż za jej plecami. Podobnie jak prośbami o uszanowanie ciszy nocnej. Ludzie często skarżyli się na zbyt głośną muzykę, która dobiegała o późnych porach z jej mieszkania. Gdy ktoś zwrócił jej dyskretnie uwagę – przepraszała i obiecywała, że podobna sytuacja już się nie powtórzy. Ale się powtarzała. I to dość regularnie.

 

Ten nieznośny telewizor

Dlatego nikt na początku nie reagował, gdy w późny wtorkowy wieczór z mieszkania 18-latki dobiegał dźwięk głośno grającego telewizora. Znowu ma tych swoich gości – pomrukiwali pod nosem niezadowoleni sąsiedzi, nie mogący z tego powodu zasnąć. Liczyli jednak na to, że ta „impreza” szybko się zakończy i do bloku na ulicy Głogowskiej powróci spokój. Dlatego nikt nie zdecydował się tamtej nocy na powiadomienie policji o zakłócaniu ciszy nocnej przez młoda lokatorkę i jej gości.

Tymczasem minęły kolejne godziny, a sytuacja nie uległa zmianie. Wstający rano do pracy sąsiedzi Sylwii nadal słyszeli głośne dźwięki. U jednych dobiegały zza ściany. U innych spod podłogi lub znad sufitu. Tak nie może być – pomyśleli zapewne niektórzy mieszkańcy, zanim postanowili utworzyć „doraźną straż obywatelską”. 

Niedługo później kilka wyraźnie niewyspanych osób zebrało się pod drzwiami mieszkania 18-letniej sąsiadki. Pukali do drzwi, prosili by otworzyła. Zero odzewu. Tylko ten przeklęty telewizor z głośnością ustawioną na maksymalną wartość wciąż nie chciał zamilknąć. 

 

 

Skorpion

– Martwa kobieta leżała na podłodze w pokoju, w ogromnej kałuży własnej krwi. Zwłoki zwrócone były przodem do drzwi wejściowych. Nie ulegało wątpliwości, że 18-latka padła ofiarą zabójstwa. Na jej ciele znajdowały się dwie rany postrzałowe. Jedna kula przebiła jej pierś, druga trafiła w tył głowy, zabijając ją na miejscu. Wyglądało tak, jakby sprawca dokonał na tej kobiecie egzekucji.

Sekcja zwłok nie wykazała, aby przed śmiercią ofiara stoczyła z napastnikiem jakąkolwiek walkę. Nie broniła się, nie próbowała uciekać. Zabójca najpierw strzelił jej w klatkę piersiową, gdy stała zwrócona twarzą do niego. Upadła na podłogę, ale wciąż żyła. Wtedy padł drugi strzał – tym razem śmiertelny, w tył głowy. Zupełnie jakby to była egzekucja. Oba strzały oddano z pistoletu maszynowego typu Skorpion, produkcji jeszcze czechosłowackiej. Tylko kto mógłby wydać taki wyrok na młodą prostytutkę?

Przesłuchano sąsiadów Sylwii. Jak to czasami bywa w takich sytuacjach – nikt nie słyszał niczego podejrzanego. Oczywiście poza głośno grającym telewizorem. Nikt niczego niepokojącego nie widział. W ostatnim czasie mijali na klatce schodowej nieznanych im mężczyzn, ale to nie była dla nich żadna nowość. Do niej przecież ciągle ktoś nowy przychodził. Już nawet nie zwracali uwagi na ich twarze. Zeznania sąsiadów nie okazały się specjalnie pomocne. I nie pchnęły rozpoczętego śledztwa na jakiś obiecujący trop.

 

Gdy śledczy próbowali ustalić, dlaczego w Poznaniu zastrzelono 18-letnią dziewczynę w wynajmowanym przez nią mieszkaniu – 3 dni później we Wrocławiu doszło do dość podobnej zbrodni popełnionej na prostytutce. Tylko ofiar było łącznie dwa razy więcej.

Martwa para leżała w kuchni, choć ślady krwi wskazywały, że oboje zostali zastrzeleni w dużym pokoju.  Tuż po ich śmierci sprawca przeciągnął ciała do sąsiedniego pomieszczenia. Kobieta miała 5 ran postrzałowych. Jej partner – 3. Badania balistyczne wykazały, że narzędziem zbrodni był pistolet maszynowy typu Skorpion

Pełną wersję tej historii zawiera 238. odcinek Kryminatorium

 

Inne głośne zbrodnie z Polski:

Szaleniec z karabinem z legnickiej kamienicy

Podobne morderstwa seniorek w Lubelskiem

Czaił się w zaroślach obok torów

Słuchaj podcastów na: